Pewnego zimowego jeszcze dnia, płynąc z kolegą spokojnym nurtem Odry, jakoś tak zeszła nam rozmowa na temat przygotowań do sezonu, formy i różnych kontuzji, związanych z bardziej intensywnym wiosłowaniem. Od słowa do słowa okazało się, że obydwoje załapaliśmy tę samą dolegliwość, zwaną ogólnie przeciążeniem stawu barkowego.
Objawy były identyczne. Lekki ból mięśni i ścięgien w obszarze barku przy mocniejszym poniesieniu ręki do góry lub wygięciu jej do tyłu. Niby nic strasznego, ale jednak wzbudzało pewien niepokój i zastanawiało, skąd się to wzięło. Szczególnie zimą, kiedy częstotliwość wypadów na supa mocno spadła. Jednak związek z wiosłem nieuchronnie sam się nasuwał…
Potwierdziła to pobieżna lektura supowych wątków w internecie. Kilku superów skarżyło się na podobne bóle i zawsze powód był jeden – zbyt długie wiosło! Po bardziej fachowej konsultacji (z całym szacunkiem dla internetowych mądrości ;) okazało się, że długotrwały i wielokrotnie powtarzany ruch ramienia ku górze może doprowadzić do zespołu ciasnoty podbarkowej, a to z kolei do uszkodzenia pierścienia rotatorów. Dla chętnych zgłębienia wiedzy medycznej odsyłam do wrzucenia tych groźnie brzmiących terminów wujkowi Google.
Zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie nasłuchałem się youtube’owych porad Connora Baxtera, który opowiadał, że wraz z poprawą techniki, zaczął stosować coraz krótsze wiosło. I wtedy mnie olśniło! Cały poprzedni sezon przepływałem na nowym wiośle z regulacją wysokości. Natomiast rok wcześniej używałem wiosła ze stałą długością, która po zmianie modelu wydała mi się zdecydowanie na mała. I tak oto przedobrzyłem o jakieś 5-7 cm.
fot. https://www.facebook.com/connorbaxterathlete
Jeśli czytaliście materiał o Twoim pierwszym wiośle, być może pamiętacie o radzie, by celować z długością wiosła około 20-24 cm powyżej własnego wzrostu. I w dalszym ciągu jest to OK, pod warunkiem, że dopiero zaczynamy supować, lub traktujemy pływanie wybitnie rekreacyjnie. Stojąc na dużej desce głównie w pozycji wyprostowanej, taka długość będzie jak najbardziej odpowiednia. Problemem może być sytuacja, gdy zmieniamy styl naszego wiosłowania z „turystycznego” na bardziej „wyczynowy” – z pochylaniem tułowia, wyrzucaniem wiosła daleko do przodu. Wtedy warto spróbować nieco zmniejszyć długość, nawet do 15-18 cm powyżej wzrostu. Pływając na falach warto skrócić wiosło jeszcze bardziej – do ok. 8-10 cm powyżej wzrostu. Żeby było ciekawiej, wspomniany Connor Baxter swoje surfingowe wiosło ustawia do wysokości oczu! Ale to już zupełnie inna historia…
W całej tej sprawie pocieszające jest jedno. Ból stawu barkowego prawie całkowicie zanikł, zaledwie po paru sesjach na wodzie ze skróconym wiosłem. Dlatego jeśli tylko poczujecie, że coś jest nie tak z Waszymi mięśniami w obszarze barku, skracajcie długość wiosła!
Facebook
YouTube
RSS