Wraz z nastaniem wiosny cieplejsze dni wprost same wyganiają nas nad wodę. Gdy tylko temperatura powietrza zacznie się zbliżać do upragnionych +15-20 ºC, a do tego jeszcze wyjdzie zza chmur słońce, wtedy jakoś tak samoczynnie włącza nam się nastrój sielankowej zabawy. Deska, szkorty, luźna koszulka, ewentualnie piankowe buty i na wodę! Każdy zna to uczucie. Pianka? Kombinezon? Po co, przecież jest tak ciepło, a prawie wcale nie spadam z deski! I wtedy podejmujemy jedną z potencjalnie najgorszych decyzji w życiu. Właśnie teraz, kiedy nastają pierwsze ciepłe dni, a woda nie miała jeszcze czasu się ogrzać, nagła kąpiel bez odpowiedniego ubrania może się skończyć szokiem termicznym.
fot. star-board.com
Czym jest szok termiczny? Najogólniej pisząc to reakcja ludzkiego ciała na nagłe zanurzenie w zimnej wodzie. Pierwszym objawem zwykle jest gwałtowna utrata kontroli oddechu i mimowolna próba wciągnięcia powietrza. Co, w przypadku gdy mamy usta pod wodą, może się skończyć natychmiastowym utonięciem. Chwilę po pierwszej próbie łapczywego nabrania powietrza pojawia się hiperwentylacja – zwiększenie częstotliwości oddechu nawet pięciokrotnie w stosunku do normalnego oddychania. W wyniku tej gwałtownej reakcji dochodzi do obniżenia poziomu tlenku węgla we krwi, którego organizm podczas niekontrolowanych wdechów nie jest w stanie wyrównać. To z kolei może doprowadzić do zmniejszonego dopływu krwi do mózgu i wywoływać zawroty głowy lub utratę świadomości. Efekty szoku termicznego mogą trwać nawet kilka minut, zwiększając prawdopodobieństwo wystąpienia paniki i niekontrolowanego zachowania w wodzie. Problemy z oddychaniem w połączeniu z gwałtownym skokiem częstotliwości pracy serca oraz ciśnienia krwi często też skutkują atakiem serca.
Bałtycka kąpiel w grudniu, woda około 5ºC. Bez dobrej pianki pozostałoby kilkadziesiąt sekund życia.
Jeśli udało wam się przetrwać pierwsze etapy szoku termicznego, to jeszcze nie koniec kłopotów. Zaraz potem, w wyniku wychłodzenia mięśni, nasze ciało staje się coraz słabsze i bezwolne. Ryzyko utonięcia zwiększa się jeszcze bardziej. Po prostu zabraknie nam sił by utrzymać się na wodzie. Jeśli nie mieliśmy deski przypiętej leashem do nogi, kłopot murowany! Po spędzeniu około 30 minut w chłodnej wodzie dochodzą pierwsze objawy hipotermii. Profesor Mike Tipton, autor książki „Essential Sea Survival”, mówi – masz dużo szczęścia jeśli uda ci się umrzeć w wyniku hipotermii, większość ofiar szoku termicznego schodzi z tego świata już w pierwszej minucie po zanurzeniu.
Na taką przyjemność lepiej poczekać do późniejszej wiosny
Największe ryzyko szoku termicznego występuje w wodzie o temperaturze poniżej 13ºC. Jednak nawet temperatury dochodzące do 15ºC niosą ze sobą spore zagrożenie. Jak wykazały badania, efekt szoku termicznego wywołany wodą o temperaturze 1.6ºC jest podoby do temperatury 10ºC. Stąd wynika tak duże niebezpieczeństwo podczas wiosennego pływania. Większość z nas nie utożsamia temperatury 10ºC z czymś wyjątkowo chłodnym. Taka temperatura powietrza nie robi na nas większego wrażenia. Jednak powietrze to nie woda. Zawsze trzeba o tym pamiętać, że nasze ciało zupełnie inaczej reaguje na kontakt z wodą niż z powietrzem!
Aby zminimalizować ryzyko wystąpienia szoku termicznego wystarczy kilka prostych zasad:
- Zawsze ubieramy się adekwatnie do temperatury wody a nie powietrza – czyli suchy kombinezon lub pianka, nawet w ciepłe wczesnowiosenne dni
- Pływamy w kamizelce asekuracyjnej
- Przypinamy się do deski leashem
- Sprawdzamy sprzęt przed pływaniem
- Pływanie planujemy biorąc pod uwagę nawet najgorsze sytuacje i opcje poradzenia sobie w nich.
Cieszmy się pływaniem, ale róbmy to z głową na karku. Dzięki temu nie ściągniemy na siebie (i swoich bliskich) ogromnych kłopotów!
Źródło: www.paddlemehard.com
Facebook
YouTube
RSS