Gdy za oknem temperatura jasno daje do zrozumienia o nadciągającej zimie, większość z surferów zamyka deski w ciepłym pomieszczeniu, rozpoczynając pełen smutku okres przerwy w sezonie. Na wodzie pozostają jedynie najtwardsi, lub dla niektórych – najbardziej szaleni. Pływanie w chłodnych warunkach zawsze niesie ze sobą znacznie większe ryzyko niż słoneczna sesja w środku lata. Tu nie ma wątpliwości. Jednak pływanie zimą może być nie tylko całkowicie bezpieczne, ale też po prostu przyjemne. Pod warunkiem, że zachowamy pewne granice zdrowego rozsądku i wyposażymy się w odpowiednie akcesoria. Oto kilka rzeczy, które przedłużą nasz sezon nawet o kilka miesięcy!
Zdrowy rozsądek
Zacznijmy od najważniejszego. Nawet zakup najlepszego kombinezonu na niewiele nam się zda, jeśli nie wykorzystamy tego, co mamy zupełnie za darmo – trzeźwego myślenia. Czyli, ruszając zimą na deskę:
- nie pływamy sami
- informujemy kogoś znajomego gdzie i jak długo zamierzamy pływać
- wybieramy tylko sprzyjającą pogodę, bez wiatru i opadów
- trzymamy się blisko brzegu
- planujemy wyprawę tak, aby wrócić godzinę przed zachodem słońca
- pływamy po akwenie dobrze znanym, bez niebezpiecznych przeszkód
- mamy na uwadze, że przy temperaturze poniżej zera cienka warstwa wody na pokładzie może dość szybko zamarznąć, zamieniając naszego supa w lodowisko. Bezpieczniej jest wybierać dni z temperaturą na plusie
- pamiętamy, że bez odpowiedniego stroju po upadku do wody najprawdopodobniej czeka nas hipotermia
Aby uniknąć przykrych problemów ze zdrowiem i czerpać maksimum przyjemności z zimowego supowania, musimy wyposażyć się w dobry kombinezon. Do wyboru mamy tak naprawdę dwie-trzy opcje, uzależnione zarówno od naszych funduszy jak i akwenu na jakim zamierzamy pływać.
Pianka
Kombinezon neoprenowy, zwany popularnie pianką, jest najcześciej stosowanym zabezpieczeniem przed chłodną wodą w takich sportach jak surfing, windsurfing czy kitesurfing. Stąd pierwsze co przychodzi na myśl – będzie też świetny na supa! Otóż, poza zabawą na flach, nie do końca… Pianki sprawdzają się wszędzie tam, gdzie mamy częsty kontakt z wodą. Na supie wpadanie do wody, szczególnie zimą, najczęściej ograniczamy do minimum, dlatego pływanie w piance na desce z wiosłem ma mniej więcej taki sens, jak jazda w niej na rowerze. Głównym problemem jest to, że pianki nie „oddychają”, czyli nie przepuszczają powietrza, zatrzymując większość energii cieplnej wydzielanej przez ciało. Efekt – po chwili intensywnego wiosłowania jesteśmy spoceni.
Nieco lepiej sprawa wygląda w przypadku typowo rekreacyjnego pływania w chłodny dzień (np. przy +2 stopniach C), kiedy nie wkładamy w wiosłowanie większego wysiłku. Jeśli nasza sesja ma być tylko luźną wycieczką po jeziorze, wtedy pianka zda egzamin. Nie będzie to idealne rozwiązanie, ale ocenę dostateczną otrzyma.
Jaką wybrać piankę? Najlepiej taką, która zbudowana jest z maksymalnie rozciągliwych i elastycznych materiałów, o grubości nie mniejszej niż 5/4 mm. Najlepsze tego typu kombinezony produkują firmy od lat związane ze sportami surfingowymi, takie jak Xcel, Mystic, O’Neill itp. Należy unikać pianek w całości pokrytych warstwą gumy. Znacznie krępują ruchy i przyspieszają proces pocenia ciała.
W naprawdę chłodny dzień sama pianka może nam nie wystarczyć. Dlatego warto założyć na nią jakąś lekką/średniej grubości kurtkę, która nie przepuszcza wiatru.
Bardzo istotną rzeczą są dobre buty. Bez ciepłych neoprenowych butów szybko złapie nas jakieś choróbsko. Powinniśmy celować w grubość pianki nie mniejszą niż 5 mm. Do wyboru mamy buty surfingowe – bardzo elastyczne, lub do nurkowania – często z twardszą podeszwą. Które wybrać? Jeśli zamierzacie bawić się na fali, lepsze wyczucie deski zapewnią buty surfingowe. W przypadku gdy pływamy tylko po płaskiej wodzie, nie ma to takiego znaczenia.
Rękawiczki z neoprenu to kolejny element zimowego wyposażenia. Nie muszą być grube, grunt aby chroniły nas przed bezpośrednim kontaktem z wodą i umożliwiły swobodną pracę wiosłem. Nie mogą być za ciasne, ani nie powodować problemów z uginaniem palców.
Kaptur z neoprenu przyda nam się tylko podczas zabawy na fali, gdy na bank czeka nas nurkowanie w zimnej wodzie. Do spokojnego pływania po płaskich akwenach lepsza będzie zwykła zimowa czapka.
Tak wyposażeni możemy śmiało wyruszać na zimowe supowanie. Nie jest to co prawda optymalne rozwiązanie w przypadku pływania po płaskiej wodzie, ale przynajmniej bezpieczne – po upadku do wody nie powinny nas spotkać żadne większe zdrowotne niespodzianki. Jeśli tym co nas głównie interesuje jest zabawa na falach, wtedy pianki są zdecydowanie najlepszym wyborem. Częsta kąpiel w morzu gwarantuje, że nie zejdziemy z deski spoceni!
Suchy kombinezon
Wśród wszelkiej maści surferów od lat sporą popularnością cieszą się suche kombinezony. Głównie z powodu wygody przebierania przed i po pływaniu. Zdejmowanie mokrej pianki przy 2-4 stopniach C. nie należy do najprzyjemniejszych doznań. Sucha odzież, jaką mamy pod kombinezonem, eliminuje te niedogodności praktycznie do zera.
Wyróżniamy tu dwa typy „sucharów”: przystosowane do kite i windsurfingu, w czym specjalizują się takie firmy jak Mystic, ION i Ocean Rodeo, oraz dedykowane przede wszystkim do pływania na deskach SUP – tu prym wiedzie firma Supskin. Czym się różnią? Typowo wind/kite’owe kombinezony nastawione są przede wszystkim na wodoszczelność. Choć zapewniają pewną „oddychalność” materiału, nie jest to w nich priorytetem. Są też cięższe i mniej elastyczne od supowego „suchara”. Kombinezon dedykowany do SUP, taki jak Supskin, to obecnie najbardziej zaawansowany technologicznie produkt na rynku. Strój ten nie tylko doskonale chroni przed wodą, ale przede wszystkim bez porównania lepiej „oddycha” i zapewnia elastyczność materiału, co jest kluczową sprawą podczas intensywnego wiosłowania. Jest też przy tym niesamowicie lekki.
Przykład kombinezonów: wind/kite (Mystic) oraz SUP (Supskin)
W przeciwieństwie do pianek, żaden suchy kombinezon sam z siebie nie zapewni nam termicznej osłony. Tutaj materiał kombinezonu chroni nas jedynie przed wodą, a ciepło muszą zapewnić rzeczy założone pod nim. Najczęściej w zupełności wystarczą jakieś ciepłe skarpety (jeśli nasz kombinezon posiada zintegrowane z nogawkami wodoodporne skarpety), dowolne obuwie (choćby trampki) bielizna termoaktywna i jakaś sportowa bluza. Do tego zwykła czapka, rękawice z neoprenu i możemy pływać prawie całą zimę w maksymalnym komforcie. Jeśli kombinezon pozbawiony jest zintegrowanych skarpet, musimy wyposażyć się w grubsze buty neoprenowe.
Pływanie w supowym kombinezonie jest bez cienia wątpliwości najbardziej komfortowym rozwiązaniem. Przestaje nas martwić problem chłodu, przemoknięcia czy przebierania na zimnym powietrzu. Nie nasiąka wodą, błyskawicznie schnie, nie zajmuje wiele miejsca. Prawie ideał. Niestety wiążą się z tym dwa minusy. Po pierwsze taki kombinezon kosztuje prawie tyle co bardzo dobra deska. Po drugie, jeśli chcemy uprawiać surfing na morzu, nadal powinniśmy wyposażyć się w dobrą piankę. Pływanie i nurkowanie pod falami w suchym kombinezonie jest często utrudnione przez tworzące się w nim „balony powietrza” – gdy wpadniemy do wody, całe powietrze zebrane w nogawkach i okolicach tułowia wypychane jest do góry, tworząc coś na zasadzie naturalnego kapoka. Fajna sprawa gdy chcemy utrzymać się na powierzchni, gorsza, gdy nadciąga duża fala, a przed nami leży nasz sup. Poza tym, kombinezony supowe stworzone są głównie z myślą o akcji typu „wpadnę i wchodzę na deskę” (bez nurkowania), więc ich szczelność w rejonach zapięcia na szyi nie zawsze jest tak dobra, jak w przypadku lateksowych kołnierzy w „sucharach” wind/kite.
Wady i zalety – podsumowanie
Pianki
+ cena (poniżej 1000 zł)
+ dostępność
+ małe rozcięcie materiału nie psuje walorów termicznych
+ przydatność do surfingu
– uciążliwe zakładanie/zdejmowanie
– przy intensywnym wysiłku ciało szybko zaczyna się pocić
– słaba ochrona przed wiatrem
– długo schną
– po paru sezonach następuje degradacja właściwości materiału
Kombinezony wind/kite
+ komfort przebierania
+ wodoszczelność
+ dłuższa żywotność materiału od neoprenu
– wyższa cena (około 2000 zł)
– średnie właściwości „oddychania” materiału
– mniejsza elastyczność
– gorsza przydatność do surfingu
Kombinezony SUP
+ komfort przebierania
+ wodoszczelność
+ „oddychanie” materiału
+ minimalna waga
+ elastyczność materiału
– cena (500 – 850 euro)
– gorsza przydatność do surfingu
To, jaki strój wybierzecie, zapewne w głównej mierze będzie podyktowane budżetem. Nie ma wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem na zimową porę jest dedykowany SUP kombinezon. Wiąże się on jednak ze znacznym wydatkiem, szczególnie jeśli sięgniemy po najwyższy model z kolekcji. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę, że materiał takiego kombinezonu często wytrzymuje dwa razy dłużej niż pianka, kalkulacja nie wygląda już tak niekorzystnie. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do walorów użytkowych, chyba najmniej opłacalną opcją jest zakup kombinezonu wind/kite. Nadal przy poważniejszym treningu będziemy się w nim pocić, a wydamy 2x tyle co na dobrą piankę. Która okaże się lepsza, gdy zechcemy wyskoczyć na fale…
Facebook
YouTube
RSS