Gdy świat zaczął pogrążać się w wirusowym kryzysie, chyba nikt nie przypuszczał, że może wyniknąć z tego coś dobrego. Fabryki wstrzymujące produkcję, dystrybutorzy sprzętu kasujący w ostatniej chwili zamówienia, wielotygodniowe zakazy uprawiania sportów na wolnym powietrzu, odwoływane imprezy… Istna recepta na piękną katastrofę. Choć oczywiście wiele osób, firm i całych branż srogo na pandemii ucierpiało, nasz sport jakby cudem zaczął się dynamiczne rozwijać. I to wręcz w zaskakującym tempie.
Na swoim blogu firma Mistral zamieściła ciekawy wpis, w którym zwraca uwagę na rosnący trend popularności SUPa. Choć w ostatnich latach rynek przeżywał przesyt ilością sprzętu, w tym roku krzywa wzrostu znowu wystrzeliła w górę – twierdzi Mistral. Według autora wpisu przyczyniło się do tego kilka czynników. Po pierwsze ludzie przestali w dużej skali masowo podróżować, być może przez co lepiej dostrzegają walory lokalnej okolicy, a więc również jezior czy rzek. Globalna pandemia uświadomiła też, jak ważne jest dbanie o własne zdrowie oraz kondycję fizyczną, a stąd już niedaleki krok do zainteresowania się jakąś atrakcyjną i bezpieczną formą rekreacji.
Mistral zwraca też uwagę na jeszcze jeden interesujący aspekt – medialne wygaszenie sportu wyczynowego. Gdy praktycznie wszystkie najważniejsze zawody zostały odwołane, profesjonalni zawodnicy zeszli ze świecznika. A przynajmniej z tego, związanego z wyczynem. Teraz na portalu społecznościowym prędzej zobaczycie fotkę Connora Baxtera z synkiem, niż tnącego Sprintem fale oceanu. Herosi supowego świata znowu stali się zwykłymi ludźmi, co zmusiło niejeden dział marketingu do zmiany strategii promocji desek. I ogólnie sportu. Tak oto zwykłe niedzielne pływanie dla przyjemności znowu stało się numerem jeden.
Na naszym lokalnym rynku również zauważamy zwiększone ruchy w interesie. Pojawia się coraz więcej firm, zajmujących się animacją czasu wolnego na supach, oglądalność Supsurfera w maju i czerwcu wzrosła w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym o ponad 50%, a skuteczność reklamy, przynajmniej jednego ze sklepów o którym wiemy, tylko do czerwca była dwukrotnie wyższa, niż w całym ubiegłym sezonie. Coś z pewnością jest na rzeczy. I oby tak już zostało jak najdłużej, no… może poza wirusem.
Facebook
YouTube
RSS