W minionym roku byliśmy świadkami prawdziwego rozkwitu popularności wingsurfingu, czyli lotów na desce z foilem oraz pompowanym skrzydłem. Bardziej odważni producenci sprzętu surfingowego, widząc potencjał nowej zabawy, bardzo szybko przygotowali pełen asortyment desek, skrzydeł i akcesoriów. Były to przeważnie mniejsze firmy, do których tak naprawdę dopiero w tym roku dołączają duzi gracze.
Do jednych z ciekawszych nowości poprzedniego sezonu trzeba zaliczyć pojawienie się pompowanych desek do wing foila. Duża w tym zasługa firmy Gong i jej modelu Hipe, który szybko zdobył uznanie wingsurferów na całym świecie. Prędko zrozumiano, że pompowana konstrukcja w desce wing sprawdza się nawet lepiej, niż w przypadku desek SUP. Krótki kadłub napompowany do około 20 psi niewiele odbiega sztywnością od kompozytowej deski. A skoro lata się tak naprawdę na skrzydle, natomiast deska służy jedynie jako platforma do stania, zalety pompowańców szybko przemówiły do świadomości zarówno surferów, jak i producentów. Tak oto co parę miesięcy kolejna firma prezentowała swojego wingowego „dmuchańca”. Poznaliśmy już pompowane deski firm Gong, F-one, Naish czy Aztron, teraz przyszedł czas na JP Australia.
W wingowej ofercie JP na sezon 2021 ukazały się dwie pompowane deski z serii Wing Air: 5’4”x27.5” oraz 6’0”x28.5”. Trzywarstwowa konstrukcja, pokład i dno wzmocnione PVC, miejsca do zamocowania strzemion i skrzynka na folia w systemie podwójnego US boxa sprawiają z nich prawdziwą konkurencję do sztywnych modeli. Dzięki całkiem dużej pojemność, odpowiednio 110 i 130 litrów, JP Wing Air przypadną do gustu początkującym i średnio zaawansowanym wingsurferom. Ceny tych desek nie są jeszcze powszechnie znane. Być może poznamy je niebawem na stronie polskiego dystrybutora JP – Easy-surfshop.pl
Facebook
YouTube
RSS