Miniony piątek 10. kwietnia przyniósł nam jeden z pierwszych posmaków prawdziwej wiosny. Kilkanaście stopni ciepła, słoneczna i bezwietrzna pogoda wprost zachęcały do wyskoczenia nad wodę. Tak się składa, że 1 maja będziemy urządzać w Gryfinie dzień pokazowy pływania na deskach SUP, zatem ktoś musiał sprawdzić czy okoliczne kanały Międzyodrza wciąż nadają się na małą wycieczkę. Lepszej okazji nie mogliśmy sobie wyobrazić! Zapakowaliśmy z kolegą Szymonem pompowane supy do samochodu i udaliśmy się w kierunku Gartz, miejscowości w Niemczech, położonej nad zachodnim korytem Odry. To małe nadgraniczne miasteczko urzeka spokojną atmosferą, pozostałościami średniowiecznej zabudowy i bardzo przyjazną infrastrukturą nabrzeża. Parkujemy praktycznie nad samą wodą, zaraz obok jest trawka do rozłożenia sprzętu, a na głodnego czeka budka z lokalnym „wurstem”. Po drugiej stronie Odry widzimy zachęcająco pootwierane bramy śluz do kanałów Międzyodrza i biało-czerwone słupy graniczne. Prawie jak u siebie w domu, a jednak trochę inaczej.
Celem naszej rozpoznawczej wycieczki jest Gryfino, do którego dzieli nas nieco ponad 10 km spływu. Początkowo nasza trasa wiedzie wzdłuż koryta Odry Zachodniej i jej malowniczego brzegu z drzewami schodzącymi do samej wody z niewielkich wzniesień. Póki drzewa nie wypuszczą liści, nie robi to jeszcze takiego wrażenia jak późną wiosną, czy (szczególnie) jesienią. Mimo to w tak słoneczny dzień trudno grymasić…
Leniwy nurt rzeki niesie nas do pobliskiej miejscowości Mescherin. Tamtejsza plaża zwykle służy nam na tej trasie za przystanek na wodę i banana. Zawsze równo przycięta trawa i łagodnie opadający brzeg zachęcają do zejścia na ląd.
Jesteśmy już na wysokości Gryfina, jednak aby do niego dotrzeć, musimy przebić się przez mały labirynt kanałów, łączących Odrę Zachodnią ze Wschodnią. Choć do Gryfina drogą jest stąd tylko 3.5 km, to przez meandry kanałów czeka nas nieco dłuższy „spacer po wodzie”.
Zaczynamy od sympatycznej śluzy, za którą rozciąga się teren dziewiczej przyrody, dostępnej tyko dla niewielkich łodzi, kajaków i oczywiście supów! Kolejny raz przekonujemy się o zaletach pływania na stojąco – siedząc w kajaku moglibyśmy pooglądać co najwyżej trzciny ;)
Szczęśliwie najwęższa część trasy okazuje się wolna od przeszkód. Ale nie od niespodzianek. Tuż po kilku zakrętach trafiamy na tabliczkę z ręcznie wypalonym niemieckim tekstem. Niestety zbyt słaba znajomość języka naszych sąsiadów nie pozwoliła nam na miejscu dowiedzieć się czego dotyczy.
Dopiero po powrocie do domu, dzięki pomocy znajomych i internetu, poznaliśmy dramatyczną historię tego miejsca. Tabliczkę postawił Günter Höppner, mieszkaniec Mescherin. Gdy Rosjanie forsowali w tym miejscu Odrę (1945 r.) miał 12 lat. Niemcy 13 kwietnia wysadzili most, by utrudnić Armii Czerwonej forsowanie rzeki. W odpowiedzi Rosjanie w ciągu 4 dni, przy udziale 3000 żołnierzy, zbudowali nową, drewnianą przeprawę. Trwały ciężkie walki, pochłaniające wiele ofiar. Niecały rok po zakończeniu wojny, zimą, ojciec Güntera natrafił pod lodem na zatopioną łódź z dziewięcioma szkieletami rosyjskich żołnierzy. Nieopodal znalazł dwa szkielety niemieckich żołnierzy i buty kolejnego (ze stopą w środku). Sądząc po śladach doszło do starcia dwóch wrogich patroli i wzajemnego ataku granatami. W tym miejscu stoi dziś tabliczka, upamiętniając 70. rocznicę tamtych wydarzeń.
Dalsza część trasy biegnie już szerokim, choć krętym, kanałem, prowadzącym do finałowej śluzy. Za nią wypływamy na Odrę Wschodnią z widokiem na malowniczą panoramę Gryfina. Taki sympatyczny bonus na finiszu.
Nasza wycieczka kończy przy nowym nabrzeżu, gdzie bez problemu dobijamy deskami, wskakujemy na ląd i wyciągamy z wody nasze pompowane zabawki. Podobnie do Gartz, tu również mamy praktycznie pod nosem parking i trawę do zwinięcia sprzętu. Brakuje tylko baru z kiełbasą, choć może w sezonie i ta przyjemność będzie na nas czekać ;)
Wycieczka z Gartz do Gryfina zajęła nam łącznie z przestojami niecałe 2,5 godziny. To bardzo sympatyczna trasa nie tylko dla osób zaczynających przygodę z pływaniem na desce, ale też dla tych, którzy chcą sobie trochę bardziej aktywnie powiosłować. Ospały nurt Odry jest prawie nieodczuwalny, a urozmaicony krajobraz, przepływy przez śluzy i kanały sprawiają, że czas mija nam niczym podczas krótkiego spaceru.
To dopiero początek przygody z SUP i Międzyodrzem. Na kolejne części zapraszam już niebawem!
Facebook
YouTube
RSS