Kiedy internet opanowały pierwsze zdjęcia Kai’ego Lenny, sunącego nad wodą niczym na latającym dywanie, było wiadomo, że w świecie desek SUP zapanuje mała rewolucja. Choć deski ze statecznikami typu hydrofil znane są w takich sportach jak windsurfing czy kitesurfing od lat, to właśnie Naish i Kai Lenny, dosłownie paroma zdjęciami, pchnęli tę hydropłatową kulę śniegową. Dziś większość dużych i mniejszych firm produkujących sztywne deski przynajmniej próbuje swoich sił w tego typu konstrukcjach. Mimo iż większość osób oswoiła się już z widokiem deski SUP z hydropłatem, wciąż wielu z nas zadaje sobie pytanie: w ogóle po co to i dlaczego?
Cały sens użycia deski z tzw. foilem tkwi w sposobie jego działania. Lekko upraszczając, hydropłat jest konstrukcją składającą się z pionowego statecznika, na końcu którego zamontowana jest rurka z dwoma płatami, przypominającymi skrzydła samolotu. Przy niskich prędkościach deska i statecznik są zanurzone w wodzie. Jednak pod wpływem wzrastającej prędkości, na skrzydłach hydropłata pojawia się siła unosząca, która po przekroczeniu danej prędkości równoważy ciężar deski i surfera. Wtedy zaczyna się lot, jaki widzimy na zdjęciach czy filmach. Ponieważ deska lecąca na samym stateczniku stawia minimalne opory, energia potrzebna do utrzymania ślizgu również jest znacznie mniejsza niż w przypadku tradycyjnej konstrukcji. A to otwiera kilka nowych interesujących możliwości. Dzięki hydropłatom możliwe stało się surfowanie na małych, łagodnych, niezałamujących się falach. Nie jest to może taki „prawdziwy” surfing, z gwałtownymi skrętami na szczycie fali, a raczej spokojny lot nad falami. Trochę inne doznania, ale na pewno gwarantujące świetną zabawę, gdy nie trafimy na spot z dobrymi falami. Co doskonale prezentuje ten oto film z legendarnym Lairdem Hamiltonem w roli głównej:
Drugim, szybko zdobywającym popularność zastosowaniem dla supów z hydropłatem, jest spływ z wiatrem na morzu czy oceanie. Tutaj również, dzięki mniejszym oporom, udało się znacznie wydłużyć moment ślizgu.
Hydropłaty, mimo swoich niepodważalnych zalet, z pewnością nie zdominują świata sup. Będą odgrywać ważną, choć niszową rolę sprzętu do zabawy na małych falach czy w spływy z wiatrem na otwartym morzu. Niestety każdy kto zechce zasmakować niezwykłej przygody w wysoki ślizg nad wodą, będzie zmuszony zmierzyć się z równie wysoką ceną. Za seryjną deskę Naisha do hydropłata przyjdzie nam zapłacić około 2800$.
Na szczęście do czerpania pełni przyjemności z pływania po jeziorze czy rzece wystarczy nam dużo tańsza pompowana deska :)
Zdjęcia: www.naishsurfing.com
Facebook
YouTube
RSS