Pompowanego supa niemieckiej firmy Siren mieliśmy już okazję poznać podczas ubiegłorocznego testu modelu Mahi 10’6. Okazała się to być bardzo przyjazna deska za niewielkie pieniądze. Choć nie grzeszyła sztywnością czy super osiągami, zapewniała wszechstronne właściwości, świetnie nadając się do pierwszych kroków na supie. Do plusów zliczyliśmy przyzwoite wykonanie i lekką wagę.
W międzyczasie Siren zmodyfikował konstrukcję swoich desek, dodając specjalny usztywniający pas, biegnący przez środek z obu stron kadłuba. Dzięki uprzejmości sklepu Easy-surfshop.pl w nasze ręce trafiły cztery modele „Syrenek”, wszystkie wyposażone we wspomniany pas. Trafiła się zatem świetna okazja do sprawdzenia jak ten zabieg faktycznie wpłynął na poprawę sztywności, a także do porównania 4 odmiennych typów desek tego samego producenta!
Zacznijmy od krótkiej charakterystyki każdego modelu. Siren Snapper 9’6 – najbardziej niezwykła deska z całej kolekcji, dość krótka i bardzo szeroka (290cm, 86,3 cm, 218 l, 9 kg), szczerze mówiąc na początku nie bardzo wiedzieliśmy do czego może służyć… Siren Mahi 10’6 – dobrze nam znany wszechstronny sup (320 cm, 84 cm, 241 l, 9.2 kg), Siren Hydra 11’6 – deska do touringu (350 cm, 81.3 cm, 9.5 kg), Siren Ray 12’6 – wyścigowa deska do pokonywania dłuższych dystansów (381 cm, 76 cm, 9.8 kg).
Wszystkie modele łączy identyczna konstrukcja – podwójne warstwy burt, jedna warstwa głównej powłoki, specjalny pas usztywniający, rekomendowane ciśnienie 15 psi, stateczniki w systemie us-box (+ 2 małe boczne, wklejane w Snapperze). Przy budowie kadłuba desek wykorzystano ciekawy materiał. Mimo tego, że składa się tylko z jednej warstwy, jest zadziwiająco twardy i sztywny, sprawiając wręcz pancerne wrażenie. Po napompowaniu wszystkie deski cieszą oko solidnością wykonania oraz starannymi detalami. A co najważniejsze – są naprawdę lekkie! Ich przenoszenie nie powinno nikomu sprawić kłopotu.
Do kompletu dołączony jest bardzo wygodny plecak. Jego transport ułatwiają wmontowane na spodzie kółka, a pakowanie deski całkiem pokaźnych rozmiarów przestrzeń w środku. Bez problemu spakujemy do niego deskę, 3-częściowe wiosło, pompkę i jeszcze zostanie nam trochę miejsca na jakiś prowiant czy ubiór. Wszystko to bez specjalnego wciskania na siłę.
Snapper 9’6
Zaczynamy od najmniejszej i zarazem najdziwniejszej deski w kolekcji Siren. Pierwsze wrażenie po napompowaniu Snappera – czy to w ogóle będzie płynęło choć trochę prosto? Proporcje gabarytów wyraźnie wskazują na niezwykle manewrową deskę, a taka zazwyczaj nie przepada za równym trzymaniem kierunku. O manewrowym charakterze świadczą też trzy stateczniki na rufie. Choć producent sugeruje wykorzystanie tego modelu na falach, bardzo szeroka rufa i gruby kadłub każą powątpiewać w tego rodzaju zastosowanie. Tego jednak nie sprawdzaliśmy, więc to tylko takie teoretyczne rozważanie.
Na płaskiej wodzie deska zaskakuje stabilnością. Mimo niewielkiej długości momentalnie czujemy się na niej bezpiecznie. Ponad 86 cm szerokości robi swoje. Ale co najdziwniejsze – całkiem sprawnie płynie po prostej! Spodziewałem się pełnej katastrofy, a jednak Snapper daje radę. Na pewno nikt świadomie nie wybierze tego modelu do pływania dłuższych dystansów, gdyż krótki odcinek zamoczenia kadłuba oraz spora szerokość nie sprzyjają efektywnemu ślizgowi. Jednak do rekreacyjnej zabawy przy plaży takie właściwości spokojnie wystarczą. Pływaliśmy już na typowych deskach allround, które gorzej zachowywały się na kursie…
To co na Snapperze wywoływało największy uśmiech na twarzy to zabawa w manewry. Deska po jednym mocniejszych machnięciu wiosłem kręci się jak bączek! Jeszcze nigdy nie staliśmy na tak manewrowej, a jednocześnie tak stabilnej desce. Snapper świetnie reaguje na zwykłe zmiany kierunku i jeszcze lepiej na radykalne zwroty, gdy przeniesiemy ciężar ciała na tylną nogę. Dzięki swojej manewrowo-zabawowej naturze, Snapper był deską cieszącą się sporą sympatią wśród testerów. Mimo to raczej mało kto zdecydowałby się na jego zakup do roli jedynego uniwersalnego supa, bo nie ma co się oszukiwać, Snapperowi do tego daleko. Jest za to jedno przeznaczenie, w którym sprawdzi się rewelacyjnie, deklasując pozostałe modele – spływ rzeką z wartkim nurtem! Wszędzie tam, gdzie czeka nas więcej płynięcia z prądem niż machania wiosłem, dużo zakrętów i omijania przeszkód, a spokojne długie proste odcinki będą pojawiać się sporadycznie, tam Snapper pokaże swoją klasę. Właśnie takie specjalistyczne deski stają się obecnie bardzo popularne wśród miłośników przygód np. na górskich rzekach. Niestety zazwyczaj sporo kosztują. Tutaj cena detaliczna wynosi 2790 zł, co czyni Snappera jedną z najtańszych desek w swojej grupie.
Jeśli nie pływacie po wartkich nurtach i szukacie czegoś bardziej wszechstronnego, powinien zainteresować Was kolejny model Siren…
Mahi 10’6
Siren Mahi należy do grupy typowych desek allround, czyli wszechstronnych supów idealnie nadających się do rekreacji i stawiania pierwszych kroków z wiosłem. Jest wystarczająco szeroka by zapewnić bezpieczną stabilność nawet początkującym superom, ale też na tyle zgrabna, by zachować należytą zwinność na wodzie. Dzięki dłuższej lini kontaktu z wodą płynie po prostej wyraźnie żwawiej od Snappera, lepiej utrzymując kierunek. Oczywiście jest od niego mniej manewrowa, ale wykonywanie zwrotów nie stwarza Mahi żadnych problemów. Osiągami utrzymuje się w typowej średniej dla desek allround. Spokojnie daje radę na wycieczkach, a dzięki niewielkiej wadze doskonale spisze się na trasach, gdzie czeka nas trochę przenoszenia sprzętu.
Model ten przypadł do gustu szczególnie początkującym superom, którzy chwalili Mahi za stabilność, lekkość płynięcia oraz łatwość manewrów. To świetna opcja jako uniwersalny sup dla całej rodziny, szczególnie jeśli większość naszego supowego czasu spędzamy na spokojniejszych akwenach. Choć nie powinno być kłopotu ze sporadyczną zabawą na morzu, to jednak grubszy kadłub i szeroka rufa nie nie będą nam szczególnie ułatwiać surfowania na falach.
Ponieważ mamy jeszcze w pamięci pływanie na modelu z ubiegłego sezonu, warto napisać parę słów konstrukcji deski. Jak już wspomniałem, nowe Sireny wyposażono w specjalny pas usztywniający kadłub. Tego typu rozwiązanie stosowane jest przez coraz więcej firm, które szczęśliwie połapały się, że wyścig z pompowaniem do coraz wyższego ciśnienia nie ma większego sensu. Tym bardziej, że ten pas naprawdę działa! Deska jest bez dwóch zdań wyraźnie sztywniejsza i mniej się ugina pod ciężarem supera od ubiegłorocznego modelu. Generalnie wszystkie deski Siren oferują bardzo przyzwoitą sztywność i mniejszą deformację kadłuba od wielu innych desek o podobnym lub nawet większym wymaganym ciśnieniu. Usztywniający pas w połączeniu z nieco twardszym materiałem zdają egzamin!
Cena detaliczna wynosi 2990 zł.
Hydra 11’6
Tu już powoli kończy się zwykła zabawa, a zaczyna supowanie na serio. Hydra jest deską dedykowaną do dłuższych wycieczek, mającą zapewniać nie tylko bezpieczną stabilność i przewożenie większego bagażu, ale przede wszystkim wyższe osiągi od desek allround. Stąd dłuższy kadłub, bardziej równolegle burty, mniejsza szerokość oraz węższy dziób. Choć Hydra faktycznie jest węższa od poprzednich Syrenek, to przy 81.3 cm szerokości trudno ją nazwać wąską deską. Nadal oferuje bardzo wysoką stabilność, którą docenią nawet ciężsi początkujący superzy. O touringowym charakterze Hydry świadczy też jej wyposażenie – tutaj na pokładzie znajdziemy aż dwa komplety linek do mocowania bagażu, jeden na dziobie, drugi na rufie.
Przechodząc z deski allround na Hydrę przenosimy się na wyższy poziom osiągów. Touringowa Syrena płynie wyraźnie lżej, osiąga wyższą prędkość i dłużej utrzymuje równy kurs. Jest przy tym łatwa i bardzo stabilna, w czym mocno przypomina dużą deskę allround. Bez problemu możemy zabrać na pokład większy ładunek i ruszyć w długą trasę bez obawy o wpadnięcie do wody (choć oczywiście wszystko może się zdarzyć…). Lżejszy ślizg po wodzie powoduje, że wiosłowanie wymaga mniejszego wysiłku i pozostaje nam więcej energii na pokonanie dłuższej trasy. Jedyny mankament – z powodu długości kadłuba nasze manewry nie będą już tak zwinne jak na Mahi, o Snapperze nawet nie wspominając. Właśnie dlatego początkujący testerzy chętniej wskakiwali na Mahi niż Hydrę. Wyższe osiągi były dla nich jeszcze nie do wyczucia, za to łatwość manewrowania zdecydowanie tak. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała w przypadku bardziej doświadczonych superów. Ci najchętniej wybierali właśnie Hydrę. I nie ma się czemu dziwić. Połączenie bezpiecznej stabilności z wyższymi osiągami jest właśnie tym, czego najbardziej oczekujemy po wyjściu z etapu „początkującego”.
Hydra swoim charakterem plasuje się wśród desek touringowych bardziej po „bezpieczno-turystycznej” stronie. W porównaniu do testowanego wcześniej Vandala Touring, który był dłuższy i węższy, Siren jest stabilniejszą deską, ale nie daje aż takiej lekkości płynięcia po wodzie. Jest natomiast bardziej sportowa, choć podobnie bezpieczna, jak Fanatic Touring. Wydaje się to być dobrym kompromisem, szczególnie dla kogoś, kto stawia sobie za cel przepływanie dłuższych dystansów z bagażem na pokładzie, bądź poza wycieczkami chce też mieć możliwość udostępnienia deski początkującym znajomym czy rodzinie.
Cena detaliczna wynosi 3390 zł.
Ray 12’6
Jeśli Snapper wzbudzał na początku głównie zdziwienie, to ta deska swoim wyglądem wywoływała albo strach, albo pożądanie. Choć maksymalna szerokość Ray’a nie odbiega jakoś specjalnie od touringowej normy (76 cm) to ogólnie tak wąskiego pompowanego supa jeszcze nie widzieliśmy. Wszystko za sprawą niesamowicie radykalnie zwężonej rufy oraz wąskiego dziobu deski. Ray wygląda jak rozciągnięte wrzeciono i nie pozostawia złudzeń co do swojego charakteru. Od razu widać, że będzie bardzo niestabilny… i bardzo szybki! Trzeba przyznać, że absolutnie nikogo ten sup nie zaskoczył. Początkujący bardzo rozsądnie obchodzili tę desę z daleka, a jeśli ktoś z nich jednak odważył się na niej stanąć, dość szybko rezygnował z dalszej wycieczki. Na początku wydawało się, że nawet mały sup do surfingu nie lubił takiego bujania pod nogami jak Ray! Za to gdy zaczęło się wiosłować… petarda! Deska po prostu deklasowała wszystkie inne pompowane supy na wodzie prędkością. Takiej lekkości i szybkości nie miała jeszcze żadna deska z wiosłem na której supowałem. Po chwili opływania okazywało się, że wcale nie jest aż taka trudna. A po jeszcze dłuższej, że wcale nie mam ochoty z niej schodzić! Ray leci jak dmuchana torpeda, pięknie reagując na dynamikę wiosłowania. Coś zupełnie nie do odczucia na jakimkolwiek allroundzie. To jest po prostu przepaść osiągów.
Ale żeby z tych osiągów skorzystać, trzeba niestety pewnego doświadczenia. Żaden z początkujących nie złapie supowego bakcyla jeśli wsadzicie go na taką deskę. Chyba, że bardzo chce wpadać do wody i taki też będzie główny cel całej zabawy. Ray sam z siebie nie lubi zmieniać kierunku, choć zwroty z wykrokiem do tyłu i przeniesieniem ciężaru ciała robi całkiem sprawnie. Ale nawet sobie nie wyobrażacie, jak trzeba balansować stojąc jedną nogą na tak wąskiej rufie! Jest wyzwanie!
Doskonale wyprofilowany dziób deski pięknie pokonuje fale, zero rycia, wbijania się pod wodę. Natomiast jak każdy lekki pompowany długi kadłub, Ray nie przepada za silniejszym wiatrem. Powyżej 3 w skali Beauforta boczny kierunek wiatru daje już zdrowo popalić. Z płynięciem prosto pod wiatr nie było aż takiego problemu. Również tutaj znajdziemy dwa zestawy linek do przewożenia bagażu, z czego skorzystają wyłącznie bardziej doświadczeni lub bardzo lekkie osoby.
Jeśli interesuje was najbardziej sportowy charakter wśród pompowanych supów, nie boicie się wyzwań, Siren Ray będzie trudny do pobicia. Choć za nową deskę w cenie detalicznej przyjdzie nam zapłacić aż 3790 zł, jest ona jedną z najtańszych opcji w swojej klasie.
Deski do testu udostępnił sklep Easy-surfshop.pl
Facebook
YouTube
RSS