Jest taki produkt, którego zakup może sprawić tyle radości, co nabycie deski sup, jeszcze świeżo pachnącej azjatyckim klejem. Suchy kombinezon. Choć początkowo możecie nie dawać temu wiary, wystarczy jedna supowa sesja w chłodny dzień, by doznać prawdziwego olśnienia. Po tym doświadczeniu nic już nie jest takie samo. Pisaliśmy o tym wielokrotnie – jeśli zamierzacie pływać po rzekach czy jeziorach przez cały rok, lub jego większą cześć, suchy kombinezon jest najzwyczajniej niezbędny. Pierwszym dedykowanym SUP kombinezonem, jaki mieliśmy okazję testować, był SUPSKIN. Produkt wprost fenomenalny i bez wątpienia jeden z liderów na rynku. Jednak dość drogi i dostępny wyłącznie w sklepie internetowym producenta. Inną opcją, dostępną już w polskich surfshopach, są kombinezony kanadyjskiej firmy Ocean Rodeo, specjalizującej się w sprzęcie do kitesurfingu oraz surfingowo-wodniackich „sucharach”. Ocean Rodeo oferuje 3 modele suchych kombinezonów: Heat za około 2500 zł, Soul za około 3500 zł i Ignite za nieco ponad 4300 zł. Aktualne ceny znajdziecie na stronie sklepu Easy-surfshop.pl. W nasze testowe ręce wpadł ten środkowy – Soul.
Ocean Rodeo Soul, choć wygląda jak „cywilna” kurtka z osobnymi spodniami, to jednoczęściowy suchy kombinezon, uszyty z oddychającej i wodoodpornej membrany. Jest w pełni wodoszczelny, a jednocześnie potrafi odprowadzać nadmiar ciepła generowanego przez ciało surfera. Dzięki temu nie grozi nam zamoczenie rzeczy założonych pod kombinezonem, ani przepocenie podczas intensywnego wiosłowania (do temperatury powietrza około 13-15 C). Kombinezon sam z siebie nie zapewnia ochrony termicznej, dlatego za ciepło wewnątrz Soula odpowiadają założone pod niego rzeczy. Najczęściej wystarczy ubiór podobny do stosowanego przez zimowych biegaczy. Termoaktywna odzież plus ciepła bluza powinny załatwić sprawę. Model Soul nie jest wyposażony w zintegrowane wodoodporne skarpety. Jego nogawki, podobnie do rękawów, kończą lateksowe ściągacze. O zabezpieczenie stóp przed zimnem musimy zadbać osobno. Najlepiej sprawdzą się tu grube buty z neoprenu. Do Soula dołączony jest ciepły odpinany kaptur z neoprenową wyściółką.
Kombinezon zakładamy jak spodnie „rybaczki”. Zapinamy szelki, następnie, dla uzyskania pełnej szczelności, naciągamy przez głowę lateksowy kołnierz, uszczelniony biegnącym z tyłu szyi zamkiem błyskawicznym. Pozostaje jeszcze tylko dopięcie zamka z przodu i tak ubrani możemy śmiało wskakiwać do zimnej wody. Jeśli zrobi nam się zbyt gorąco, bez większego rozbierania po prostu ściągamy kołnierz i chowamy go pod górną częścią kombinezonu. W takiej opcji chronieni jesteśmy przed wiatrem, ale już nie przed wodą. Producent nazywa to opcją „stand by”, przydatną np. gdy chcemy trochę odpocząć na brzegu. Porównując do Supskina, w którym zapięcie kombinezonu ogranicza się do jednego zamka błyskawicznego, z kombinezonem Ocean Rodeo na pewno jest trochę więcej roboty. Soul zapewnia jednak wyższy poziom wodoszczelności. O ile Supskin gwarantuje tylko chwilową wodoszczelność, czyli – nagle wpadamy do wody i zaraz z niej wychodzimy na deskę, o tyle kombinezon Ocean Rodeo pozwala nam na dłuższe (suche) siedzenie w wodzie. W przypadku supa nie ma to może aż takiego znaczenia, ale gdybyśmy chcieli wykorzystać Soula również w innych sportach wodnych, np. windsurfingu czy kitesurfingu, wtedy dodatkowa szczelność z pewnością nam się przyda.
I faktycznie jest szczelnie. Po kąpieli oraz zdjęciu kombinezonu na wewnętrznej odzieży trudno doszukać się mokrych plam. Prawidłowo zapięty kombinezon chroni nas nie tylko przed wodą, ale również działa trochę niczym kamizelka asekuracyjna – zamknięte wewnątrz powietrze całkiem sprawnie unosi nas na wodzie, a przynajmniej znacznie ułatwia utrzymanie się na niej. Z tego powodu lepiej nie stosować takiego kombinezonu na falach, gdzie zdolność do szybkiego zanurkowania może uchronić nas przed uderzeniem deską w głowę.
Kombinezony Ocean Rodeo uszyte są z mniej elastycznego materiału niż Supskin, dlatego tutaj za swobodę ruchu odpowiada nieco luźniejszy krój. Wygląda to może troszkę bardziej workowato, ale z pewnością nie przeszkadza podczas wiosłowania. Przynajmniej na poziomie amatorskiego supowania.
Pewnym mankamentem Soula jest brak wodoszczelnych kieszeni. Samochodowe klucze, telefon czy dokumenty musimy wsadzić w osobną wodoodporną osłonę, lub w kieszenie ubrania założonego pod kombinezonem. Wodoszczelny jest za to zamek rozporka. Gdy tylko dopadnie nas „lżejsza potrzeba”, sprawę możemy załatwić bez zdejmowania całego kombinezonu. Właśnie rozporek oraz dodatkowy kaptur to dwa główne elementy, których nie znajdziemy w tańszym modelu Heat.
Ocean Rodeo Soul to produkt najwyższej klasy. Nie tylko zapewnia doskonałą ochronę przed wodą i wzbudza zaufanie bardzo solidnym wykonaniem, ale też wygląda tak naturalnie, że nawet wejście w kombinezonie do sklepu w środku miasta nie wzbudzi żadnej sensacji. Czego nie można powiedzieć o Supskinie :). Większość naszych kolegów posiadających kombinezony Ocean Rodeo jeździ w nich nad wodę.
Ubierasz się w domu, wychodzisz z samochodu i tylko przygotowujesz deskę. Wszystko. Dokładnie jak w super ciepły letni dzień. Wygodniej już być nie może! Jeśli zależy Ci na maksymalnym wydłużeniu sezonu, bezpieczeństwie oraz komforcie w chłodne dni, suchy kombinezon Ocean Rodeo jest naprawdę doskonałą opcją.
Facebook
YouTube
RSS