Irek Biernacki dopłynął w piątek do Szczecina po pokonaniu Flisu Odrzańskiego – spływu, w którym biorą udział różne jednostki, od jachtów, przez kajaki, do budowanych z drewnianych bali tratw. Spływ ma na celu mi.in. promowanie turystycznego i rekreacyjnego zagospodarowania Odry. Irek jest pierwszym człowiekiem na desce SUP, który pokonał taki dystans na Odrze. Chwilę po przybiciu do Wałów Chrobrego w Szczecinie udało się przeprowadzić szybki wywiad:
Jaką trasę przepłynęliście?
Pokonaliśmy trasę od Kędzierzyna Koźla do Szczecina, czyli około 655 km. Wyruszyliśmy 25 czerwca i dziś, 8 lipca, przybiliśmy do szczecińskiego nabrzeża. Czeka nas jeszcze jutro parda przy Wałach Chrobrego, czyli vipy, oklaski, goździk w klapę i wracamy z powrotem.
Ile mieliście przystanków?
Przez ten okres 2 tygodni było ich w sumie 14. Niekiedy były to krótsze odcinki, np. z Kędzierzyna Koźla do Krapkowic, to jest około 25 km, ale też dłuższe, nawet do 70 km. Wtedy robiliśmy przystanki pośrednie, w małych miejscowościach, gdzie nawet nie było marin. Po prostu na dziko. Głównie ze względu na tradycję, ponieważ właśnie tam od wielu wielu lat mieszkańcy witają flis. Szczególnie Koła Gospodyń Wiejskich, w których panie przygotowują dla flisaków wspaniałe pierogi, zupy, różnorodne ciasta. Była to okazja by zapoznać się i zintegrować z miejscową ludnością.
70 km to już bardzo konkretny wynik…
Tak, ale nie zawsze można było samodzielnie płynąć z uwagi na bardzo silny wiatr. Czasami dochodził nawet do 5-6 stopni w skali Beauforta, pojawiały się fale, grzywacze, do tego doszła jeszcze burza. Wtedy pomagali mi żeglarze, goszcząc mnie na swoich jachtach i przewożąc deskę. Jeden z jachtów wiózł też przez całą trasę mój bagaż, gdyż ja miałem ze sobą tylko plecak z piciem i batonami. Najdłuższy odcinek jaki sam przepłynąłem jednym ciurkiem wyniósł około 50 km.
Też jest się czym się pochwalić!
Przede wszystkim sprawdziłem się na różnej wodzie. Raz było gładko, innym razem falowanie, pojawiały się fale od łodzi motorowych. Trzeba było się pilnować, żeby taką falą nie dostać z boku i się nie wywrócić. Głównie jednak dbałem o bezpieczeństwo. Gdy nie było warunków do pływania, to się mocno nie upierałem, żeby skończyć dany odcinek samodzielnie.
Jak nocowałeś?
Na początku mocno zastanawiałem się czy brać samopompujący się materac, który ma 5 cm grubości. Stwierdziłem jednak, że skoro moja pompowana deska ma tych centymetrów 15, to to jest tylko zawracanie gitary. Więc kupiłem taki 2-osobowy namiot, żeby weszła do niego deska. Graty kładłem obok a sam spałem na desce. Moi towarzysze wyprawy żartowali ze mnie, iż tak pokochałem swoją deskę, że z nią sypiam. Czasami też gościli mnie żeglarze na swoich łódkach.
Jak wyglądało płynięcie w grupie flisu? Macie tu drewniane tratwy, jakieś kajaki, czasami bardziej zwinne łódki…
Przede wszystkim tratwa dołączyła do nas późno, bo dopiero w Bielinku (kilkadziesiąt km od Szczecina). Ona też ruszała zawsze pierwsza a ja razem z nią. Dopiero po 1,5 h ruszały jednostki motorowe, doganiając nas przy samej docelowej przystani.
Jaka była reakcja flisaków na pierwszego supera?
Bardzo sympatyczna. Pytali czy ten skręcony kabel, który mam przypięty z tyłu to jest podłączenie do prądu. Wtedy mówiłem, że tak, jak słabo płynę to podają mi napięcie, żeby było ostro. Generalnie bardzo przyjaźni ludzie.
Duży był ruch na Odrze?
Tak naprawdę ruch zaczyna się od miejsca w którym Warta wpływa do Odry. Ale ogólnie jest on bardzo bardzo niewielki. Wcześniej Odra praktycznie zamiera. Przez długi odcinek rzeka jest zbyt płytka dla większych jednostek. W Brzegu Dolnym specjalnie dla nas spiętrzono falę na stopniu wodnym, żeby płynąca z nami barka o zanurzeniu ok. 60 cm mogła się przeprawić. I tak płynęliśmy z tą falą…
Była wyczuwalna?
O tak. Sam bez wielkiego wysiłku osiągałem wtedy prędkości do 10-12 km/h. Jednak zaraz po puszczeniu wody trzeba było chwilę poczekać, gdyż robiły się potężne wiry, woda zabierał kłody, które gdzieś utknęły po drodze. Ale dało mi to dodatkowe doświadczenie, może nie takie jakie mają superzy pływający po „białej wodzie”, jednak zawsze. Myślę, że gdy pojawię się na Mistrzostwach SUP na Rzekach, to przynajmniej jest szansa, że utrzymam się na desce.
Czyli wybierasz się na Mistrzostwa?
O tak, na pewno!
Z tej całej trasy, który odcinek Odry najbardziej Ci się spodobał?
Odcinek w okolicach Szczecina. Jest tu wiele kanałów, wiele zagospodarowanych brzegów. Ludzie stawiają domy przy wodzie z własnymi kejami, podjazdami dla łódek. Tak poza tym Odra jest dzika. Są wspaniałe łachy piachu, spotyka się kąpiące się w rzece krowy. Jest taki swoisty folklor.
Jakie było Twoje największe przeżycie podczas flisu?
Przede wszystkim poznanie wspaniałych ludzi, pozytywnie zakręconych tematem wody. Płynęły z nami całe rodziny z dziećmi, które wychowują się przez kontakt z wodą i przyrodą. Większość flisaków doskonale się bawi.
I kilka słów na koniec…
Chciałbym podziękować moim sponsorom, m.in. firmie 24surf, która udostępniła mi deskę Imagine Mission, firmie SupSkin, która wyposażyła mnie w suchy skafander, firmie Informik, w której pracuję, za wsparcie telekomunikacyjno-sprzętowe.
Gratuluję udanej wyprawy!
Facebook
YouTube
RSS