Po serii testów wszechstronnych desek typu „allround” teraz coś bardziej specjalistycznego. Na testowy warsztat poszła długa, pompowana deska firmy Vandal, przeznaczona przede wszystkim do dłuższych wycieczek po płaskiej wodzie.
Vandal IQ Touring 12’6” pochodzi z nieco droższej, a co za tym idzie, lepiej wykonanej serii desek IQ (w ofercie tej firmy znajdziemy jeszcze tańsze modele z serii Flow). Wychodzą one z tej samej fabryki, w której produkowane są pompowane deski Mistrala, np. testowany wcześniej model M1. Gołym okiem można zauważyć podobieństwa w konstrukcji i wykończeniu detali. Nawet plecaki na deski są prawie identyczne – różnią się głównie kolorem. Jednak na konstrukcji i fabryce pochodzenia podobieństwa z Mistralem się kończą. Vandal Touring prezentuje bardzo oryginalny kształt kadłuba, z długim, smukłym obrysem i ostro zakończoną rufą oraz dziobem. Deska jest do tego stopnia symetryczna, że gdyby nie grafika, trudno by było rozpoznać gdzie jest jej początek, a gdzie koniec.
W przeciwieństwie do wielu pompowanych desek, Touringowi nie można zarzucić braku podgięcia dziobu. Również rufa nie jest płaskim zakończeniem kadłuba, ale unosi się trochę nad wodą. Mimo sporej długości (380 cm), deska jest stosunkowo wąska (76 cm) i mieści w sobie 305 litrów pojemności. Jest też całkiem lekka jak na takie gabaryty – waży zaledwie 12.5 kg. Na pokładzie znajdziemy pokrywający większą część powierzchni miękki dywanik, elastyczne liki do przechowania bagażu, uchwyt do przenoszenia deski oraz zaczep na leasha. Na dnie zamontowano jedną centralną skrzynkę statecznikową, w którą wsuwamy plastikowy statecznik bez potrzeby użycia jakichkolwiek narzędzi. Czarno-szaro-biała szata graficzna nadaje desce rasowy wygląd i generalnie trzeba przyznać, że wizualnie Touring prezentuje się całkiem atrakcyjnie.
Niestety deska przyszła do testów z niefirmową pompką, dlatego nie można postawić oceny tego elementu wyposażenia. W każdym razie napompowanie do wymaganych 15 psi nie sprawiało kłopotu i mimo dużych rozmiarów nie zajmowało zbyt wiele czasu.
Jak to bywa w przypadku długich „pompowańców”, sztywność takiego kadłuba jest trochę gorsza od krótszych desek (o podobnym wymaganym ciśnieniu). Fizyki nie oszukamy. Jednak w pływaniu nie miało to większego znaczenia, a dla lżejszych osób było praktycznie niezauważalne. Za to wyraźniej dała się odczuć trochę mniejsza stabilność. Choć nie jest to deska, która sama zrzuca z pokładu, to w porównaniu z szerokimi modelami allround zmuszała do nieco większej koncentracji przy łapaniu równowagi. Dotyczyło to głównie początkujących osób, które pierwszy raz stawały na supie. Bardziej doświadczeni nie mieli z balansem żadnych problemów i czuli się pewnie na pokładzie.
Od pierwszego ruchu wiosłem czujemy w jakim celu stworzono ten model. Touring niezwykle lekko i chętnie nabiera prędkości, długo zachowując energię ruchu. Deska wprost sama chce płynąć. I robi to całkiem szybko! Porównując zapisy śladów z GPS, Vandal Touring był jedną z najszybszych pompowanych desek na jakich miałem okazję płynąć. Ale w gruncie rzeczy nie prędkość jest tutaj najważniejsza. Większe znaczenie ma wspomniana lekkość płynięcia. W praktyce oznacza to, że nasze wiosłowanie jest bardziej efektywne, w uzyskanie maksymalnej prędkości wkładamy mniej wysiłku, a pokonanie danej trasy pochłania z nas mniej energii. Gdy do tego dołożymy jeszcze fantastyczne trzymanie kursu, mamy przed sobą idealną maszynę do supowych wycieczek. Na pozytywne zachowanie deski wyraźne wpływa kształt i podgięcie dziobu. Wąski, uniesiony czub deski z lekkością pokonuje fale oraz ułatwia wiosłowanie na kursach pod wiatr.
Choć zdecydowanie nie jest do deska do kręcenia manewrów, wykonywanie zwrotów nie nastręczało jakichś wyraźnych problemów. Touring lubi gdy obraca się nim po przeniesieniu ciężaru ciała na rufę. Na mało zdecydowane odpychanie wiosłem pozostaje raczej niewzruszony.
Vandal Touring nie jest ani deską wszechstronną, ani przeznaczoną do pierwszego kontaktu z SUP. Dla początkującego surfera jest trochę za mało stabilna i niezbyt skora do manewrów. Zakup takiego supa jako plażowej zabawki będzie średnio celnym strzałem. To sprzęt dla kogoś, kto już wie czego chce, a w tym przypadku jest to pokonywanie wielokilometrowych tras, spływ po łagodniejszych rzekach lub zwiedzanie spokojnych akwenów. Doskonale sprawdzi się jako uzupełnienie mniejszej deski przeznaczonej na fale lub jako następca naszego pierwszego wszechstronnego supa, gdy już stwierdzimy, że brakuje mu bardziej sportowych osiągów. Choć część początkujących testerów nie pałała do Touringa zachwytem, dla mnie była to jedna z najprzyjemniejszych desek na jakich do tej pory pływałem.
Deskę do testów udostępnił sklep Easy-surfshop.pl
Facebook
YouTube
RSS