Kolejny raz testujemy deskę, w której środku nie znajdziemy bloku styropianu a sprężone powietrze. Tym razem nie będzie to typowy SUP do pływania wyłącznie z wiosłem, ale (również) deska windsurfingowa! Przyznamy, że pierwszy raz w życiu mieliśmy okazję sprawdzić, jak pływa pompowany kadłub z żaglem. Stąd i ciekawość przed testem była znacznie większa niż dotychczas.
Pompowana deska, którą jednym ruchem zamieniamy z SUPa na windsurfing. Ciśnienie 18 psi zapewnia odpowiednią sztywność, a centralnie montowany mieczyk stabilność kursów. Wypukłość na dnie dziobu to wzmocnione miejsce łączenia dna z zaworem. Tak samo wygląda łączenie pod gwintem palety.
Starboard WindSUP 10’ Inflatable to jedna z pięciu desek oferowanych w linii WindSUP. Choć jest druga co do wielkości (patrząc od najmniejszej), to może pochwalić się całkiem pokaźnymi gabarytami. 314 cm długości, 87 cm szerokości, 14,3 cm grubości i aż 300 litrów pojemności. W komplecie otrzymujemy plecak, pompkę, zestaw naprawczy i dwa stateczniki Drake Shallow 220, z których jeden służy jako opcjonalny mieczyk gdy chcemy pływać z żaglem. Deska ma dość specyficzny kształt – bardzo szeroki dziób, jeszcze szerszy środek i od połowy szybko przechodzący w wąską rufę. Mimo to wydaje się dość zgrabna i na swój sposób kompaktowa, co biorąc pod uwagę parametry wydaje się nieco dziwne. Wyraźnie widać mocno wygiętą linię rockera, zarówno na dziobie jak i na rufie, środek przez długi odcinek pozostaje płaski.
Na pokładzie znajdziemy zawór H3 z informacją o dopuszczalnym ciśnieniu 18 psi, gwint do wkręcenia tradycyjnej palety, wygodną rączkę do przenoszenia, miękki dywanik z pianki EVA i uchwyt do leasha na rufie. Dno oferuje nam dwie skrzynki US box: tylną do wkręcenia statecznika i umiejscowioną centralnie do identycznego statecznika, tym razem występującego w roli małego mieczyka, gdy chcemy podpiąć żagiel.
Deska wykonana jest nad wyraz starannie i estetycznie, ze stonowaną ale atrakcyjną szatą graficzną. Jedyne czego w niej brakuje, to linek do zaczepienia bagażu na dziobie.
Tak poza tym – zdecydowanie jedna z najlepiej wykonanych pompowanych desek jakie mieliśmy okazję oglądać.
Warto też wymienić bardzo wygodny i poręczny plecak na deskę. Po pierwsze w końcu ktoś pomyślał nad rozpinanym zamkiem, dzięki któremu po prostu zapinamy zwiniętą deskę, a nie wciskamy ją przez otwór z góry. Po drugie duży plus za pojemną kieszeń na pompkę i akcesoria. Niby drobiazgi, jednak znacznie pożyteczne w obsłudze. W pompce również znajdziemy ciekawe rozwiązanie – odpinaną stopę, dzięki czemu całość zajmuje mniej miejsca w plecaku.
Ponieważ WindSUPa należy pompować do zalecanego ciśnienia 18 psi, trwa to nieco dłużej niż w przypadku typowych desek z maksymalnym ciśnieniem 15 psi, ale w zamian otrzymujemy wyraźnie twardszy i sztywniejszy kadłub. Nawet pod cięższym surferem deska przejawia niewielką tendencję do wyginania się, choć oczywiście nie unikniemy wrażenia sprężystości pokładu, co jest normą w tego typu konstrukcjach. Po napompowaniu deska wydaje się zaskakująco lekka, biorąc pod uwagę, że mamy w ręku 300-litrowy kadłub! Dzieci czy słabsze osoby nie powinny mieć problemów z jego przenoszeniem. Czego nie da się powiedzieć praktycznie o żadnej szkoleniowej desce windsurfingowej o pojemności +200 litrów.
Dzięki okazałej szerokości i dużej pojemność, złapanie równowagi na desce nie sprawia żadnych problemów. Bardzo szybko czujemy się pewnie i śmiało ruszamy do przodu. Na początek spróbujmy z wiosłem i jednym statecznikiem. Pierwsza niespodzianka – fantastyczne przyspieszenie! A zaraz po niej druga – bardzo długo zachowany moment ruchu! Ta deska płynie z taką lekkością, jakiej jeszcze nie mieliśmy okazji zaznać na SUPie.
Choć prędkość maksymalna nie odbiega od innych rekreacyjnych desek to uzyskanie i utrzymanie dobrej średniej prędkości jest tu wyraźnie łatwiejsze niż w przypadku większości pompowanych supów, jakie do tej pory testowaliśmy. Zaskakujące jest też znakomite trzymanie kursu. Mimo tylko jednego statecznika deska przejawia niewielkie tendencje do zbaczania z kierunku podczas jednostronnego wiosłowania. Zwykle taka charakterystyka okupiona jest słabą manewrowością, jednak tu kolejna niespodzianka – to jedna z najbardziej zwinnych desek SUP jakie mieliśmy pod nogami! Nawet bez przenoszenia ciężaru ciała na rufę deska potrafi skręcić prawie w miejscu.
A jak sobie radzi na zafalowanym akwenie i przy nieco silniejszym wietrze? Znowu lepiej od testowanych konkurentek! Wyższy rocker i lekkość ruchu bardzo ułatwiają pokonywanie wiatru i fal, co zwykle jest zmorą każdej dmuchanej deski. Wychodzi na to, że panowie ze Starboarda rzeczywiście znają kilka sztuczek jak budować dobrze pływające kadłuby…
Czas na żagiel. Wkręcamy mały mieczyk, pierwszą lepszą paletę, przypinamy pędnik i na wodę! Przyznamy, że bardzo bardzo sceptycznie podchodziliśmy do pomysłu pompowanej deski windsurfingowej. I kolejne zaskoczenie. Po zejściu z dużej twardej szkoleniowej deski (dla porównania), samo wyciąganie żagla z wody wydaje się jakieś… przyjemniejsze. Kontakt stóp z miększym, lekko elastycznym pokładem daje jakby większe poczucie komfortu. Czujemy się pewnie, mamy pełną stabilność, a jednocześnie nic nam na pokładzie nie przeszkadza, w nic twardego (poza masztem) nie możemy uderzyć, nie obijemy sobie kolan spadając z deski.
Po wybraniu pędnika WindSUP lekko przyspiesza, uzyskując w warunkach bezślizgowych zbliżoną prędkość do innych szkoleniowych desek. Wkręcony dodatkowy mieczyk zapewnia dobre trzymanie kursu, nie ma mowy o dryfie czy problemach z utrzymywaniem wysokości. Zbyt ostro co prawda nie popłyniemy, ale do lekkiego halsowania WindSUP nadaje się całkiem przyzwoicie, nie odstając specjalnie od twardych szerokich desek szkoleniowych. O tym, że pod nogami mamy sprężone powietrze a nie twardy kompozyt przypominamy sobie dopiero gdy deska uderzy w jakieś fale, albo sami zaczniemy na niej podskakiwać. Wtedy kadłub wpada w lekkie drgania, które jednak niewiele przeszkadzają. Tak jak z wiosłem tak i z żaglem WindSUP rewelacyjnie skręca. Wykonywanie bezślizgowych zwrotów jest tu łatwiejsze i przyjemniejsze niż na zwykłej dużej desce. Wszystko wydaje się jakieś lżejsze i mniej toporne.
Co się dzieje gdy zacznie mocniej wiać?
Na wstępie dostajemy od deski sygnał, że warto wykręcić mieczyk aby zmniejszyć opory. Kiedy wszyscy dookoła zaczną latać w ślizgu na żaglach 6.5-7.5 m, WindSUP nieśmiało zaczyna wchodzić na wyższe obroty, dochodząc do czegoś, co w zasadzie można nazwać ślizgiem. Przy silnym wietrze deska stawia duże opory, więc próby wykrzesania jakichś lepszych osiągów z góry skazane są na porażkę. Po pierwsze nie mamy tu strapów, po drugie elastyczna konstrukcja nie pomaga w przenoszeniu sił generowanych przez pędnik. Tak więc pozostaje nam cieszyć się z takich trochę siłowych ślizgów, bez większej kontroli, w dolnym zakresie prędkości. Żeby dojść do takiego „ślizgu” WindSUP potrzebuje naprawdę solidnego dmuchnięcia.
Cóż, bez wątpienia trzeba powiedzieć, że nie jest do deska do zabawy ślizgowej. Tylko czy ktoś na serio brał taką opcję pod uwagę? Rola w jakiej WindSUP się odnajduje, i robi to rewelacyjnie, to deska do nauki podstaw windsurfingu oraz zabawowe pływanie przy 1-3 Bft.
Oto dlaczego uważamy, że WindSUP jest lepszą opcją od typowej szkoleniowej deski:
- jest lżejszy i łatwiejszy do przenoszenia
- mocniejsza konstrukcja – nie ma ryzyka że coś się stanie z deską po upadku pędnika
- przyjemniejszy kontakt z pokładem – ryzyko obicia ciała podczas upadku praktycznie nie istnieje
- lepsza manewrowość ułatwia naukę pierwszych zwrotów
- duży, szeroki i bezpieczny pokład ułatwia początki zabawy z trapezem
- gdy absolutnie nie wieje, bierzemy wiosło i mamy świetną deskę SUP. Pływanie z wiosłem na desce windsurfingowej to delikatnie mówiąc spore nieporozumienie
- po pływaniu pakujemy naszą wielką deskę do plecaka i wrzucamy do bagażnika. Nie potrzeba relingów ani mini vana.
Kiedy duże twarde deski będą lepszym wyborem?
- w przypadku windsurferów o wadze zbliżonej do 100 kg
- gdy wiatr przekroczy 3 Bft
Często mawia się, że gdy coś jest do wszystkiego to tak naprawdę do niczego. Dużo w tym prawdy, jednak nie w tym przypadku. WindSUP Starboarda udowadnia, że można stworzyć bardzo uniwersalną deskę o przełomowej konstrukcji, która potrafi znakomicie połączyć walory dwóch sportów. W opcji SUP jest to jak na razie nasz ulubiony model (z dotychczas testowanych). Jako deska windsurfingowa oferuje zaskakująco wiele, choć trzeba być świadomym jej ograniczeń. Jeśli szukacie deski do pływania po rzekach, jeziorach czy innych spokojniejszych akwenach z wiosłem – po prostu rewelacja. Wystarczy wkręcić paletę i niczym kameleon nasz SUP zamienia się w świetną deskę do nauki windsurfingu. A wszystko to zmieścimy w plecaku i włożymy na zimę do szafy.
Deskę WindSUP udostępnił do testu polski dystrybutor Starboarda: www.hydrosfera.pl
Facebook
YouTube
RSS